Spojrzałam na niego.
- To znaczy?
- No jest taka dziewczyna.
- Tak? Od dawna? Ile ma lat? Jak wygląda?
- Nie musisz pytać. Spójrz w lustro.
Otworzyłam szeroko oczy.
- Zayn ty mówisz... Ty mówisz poważnie?
- Tak. Dobra zmieńmy temat. Idziesz już do szkoły w tym tygodniu?
- Musiałabym bo będę mieć dużo zaległości, ale głowa mi pęka.
- Rozumiem.
Usłyszałam pukanie do drzwi i bez odpowiedzi wszedł Louis.
- Co wy tu robicie?
Pyta wściekły.
- A co cię to obchodzi? Nie twoja sprawa. Nie interesuj się i wyjdź.
- Bo co mi zrobisz?
- Nie denerwuj jej stary. Przecież wiesz, że nie można.
W mojej obronie stanął Zayn, a Lou się wkurzył.
- Oboje jesteście nienormalni. Ty sie nazywasz przyjacielem? A podrywasz dziewczynę kumpla?
- Louis! Ja nie byłąm i nie jestem twoją dziewczyną! I już nigdy nią nie będę! A ty siebie nazywasz zakochanym?! To co do cholery robiłeś z Mamą mojej przyjaciółki? W ich domu! W ich kuchni?! Wyjdź i mnie nie denerwuj!
Tak głośno krzyczałam, że głowa coraz bardziej mnie bolała, a coraz bardziej robiło mi się słabo...
- Zayn słabo mi...
Powiedziałam kładąc się na poduszce.
- Louis wyjdź i zawołaj twoją mamę!
Krzyknął i popatrzył na mnie. Powoli zamykałam oczy... Pani Alicia przybiegła. Nie miałam kontroli nad moim ciałem, ale wszystko słyszałam. Jak wzywają karetkę i próbują mnie obudzić. Nie potrafiłam nic powiedzieć, ani otworzyć oczu...
- Tamara... Tam nie.. nie zasypiaj..
Mówił błagalnie Zayn, ale ja.. już nie potrafiłam nic powiedzieć..
Później stracił już orientację. Nie wiedziałam kiedy zabrali mnie do szpitala i co mi robili. Przebudziłam się dopiero następnego dnia po 17. Czułam, ze ktoś trzyma mnie za rękę. Poruszyłam nią i od razu osoba, która mnie trzymała się poruszyła. Otworzyłam oczy i zobaczyłam Zayn'a.
- Co ty tu robisz?
- Czekałem aż się obudzisz w końcu.
- Długo byłam nieprzytomna?
- Jest po godzinie 17. Niecałe 24 godziny.
- Louis mnie tak zdenerwował... Głowa mi pękała...
- rozmawiałem z lekarzem.. Chyba nie jest dobrze...
- Co? Jak to?
- Nie powinienem cie denerwować, ale chcę żebyś wiedziała, że zawszę będę przy tobie i cie nie zostawię. Masz..
- Powiedz mi.. chcę mieć to za sobą...
- To nie na 100 procent, ale chyba masz krwiaka...
Spojrzałam na niego i nie potrafiłam uwierzyć.
- Dziękuję, że mi powiedziałeś.
Pewnie było widać, że mam lzy w oczach. Przy Zayn'ie nie potrafiłam ich trzymać w sobie... Uległam im, on mi je otarł.. Jak prawdziwy przyjaciel.
- nie płacz. Poradzisz sobie.
- Zayn... To prawda co krzyczał wczoraj Louis?
- tzn? Dużo tego nam wykrzyczał...
- Że ty.. że ty mnie podrywałeś..
Poczułam jak mocniej mnie uścisnął. Nie spodziewał się tego pytania...
- myślałem czy tak to wyglądało.. Nie dawało mi to spokoju. Sam nie wiem. Nie chciałem. Samo tak wyszło... chciałem zawsze być przy tobie... chronić cie przed każdym złem.. nie wiem dlaczego..
Uśmiechnęłam się i przetarłam resztki łez.
Wyszłam po tygodniu. Przez ten czas trochę się zmieniło. Moje rzeczy zostały przewiezione do Zayn'a.. Chyba wiecie co chcę powiedzieć... Jesteśmy parą.. Co z Louis'em? Nic. Zniknęło uczucie, którym go darzyłam. Teraz? Nienawidzę go za to co mi zrobil.. Za to jak mnie zranił. Mam Zayn'a. Potrafię być szczęśliwa bez Lou.
Kontakt z przyjaciółką i Panią Alicią mam. A pozostali nie odgrywają w moim życiu już tak wielkiej roli. To koniec mojej historii. Teraz będę szczęśliwą dziewczyną, a może kiedyś żoną Zayn'a.
___________________________________________
OJEJ TO JUŻ KONIEC :C Mam nadzieję, że będziecie czytać inne blogi <3 Kocham was <3
sobota, 18 października 2014
poniedziałek, 6 października 2014
Rozdział 18
Obudziłam się i widziałam biały sufit. na pewno jestem w szpitalu, ale kto mnie tu przywiózł? Chciałam się dźwignąć, ale chwilowo poczułam ogromny ból głowy. Chwyciłam się za nią i poczułam bandaż. Położyłam znowu głowę na poduszkę i jęknęłam z bólu.
Po 15 minutach przyszedł do mnie lekarz.
- Panno Tamaro obudziła się pani. Coś panią boli?
- Głowa...
- Ah tak, to będzie problem. Uderzyła pani bardzo mocno o aswald. Gdyby nie kolega, który panią tu przywiózł pewnie teraz byłaby pani...
- Rozumiem.. A kto mnie przywiózł?
- młody chłopak z lokami. A właśnie panienko. Leżałaś na drodze z jakieś 20 minut trochę krwi straciłaś, więc się teraz nie denerwuj i odpoczywaj. Kogoś zawiadomić?
- Przyjaciółkę 782 *** **4
- Dobrze. Zaraz do niej zadzwonimy.
- Tak, a może pan zawołać tego chłopaka jeśli jeszcze tutaj jest?
- Tak. Byłaś nieprzytomna około 14 godzin, było u ciebie dużo osób, ale zazwyczaj byli to chłopcy tylko jedna kobieta Alicia.
- Dziękuję...
Odwróciłam głowę na bok i wpatrywałam się w drzwi, przez które miał za chwilę wejść Harry. I pojawia się, ale nie on. Owszem chłopak z lokami tyle, że blond. Patrzę na postać zbliżającą się i się uśmiecham.
- Hej. Jesteś Tamara prawda?
- Tak.. A ty jak masz na imię?
- nazywam się Ivan. Miło mi cię poznać.
mówi i podaje mi dłoń.
- Tak mnie też. Jak mnie znalazłeś w parku?
- No wiesz, szedłem sobie parkiem do szkoły, zawsze chodzę tak wcześnie no i cię zauważyłem. Od razu zadzwoniłem na pogotowie i czekałem aż się obudzisz.
- Dziękuję..
- Do jakiej chodzisz szkoły?
- Plastycznej... district 26 seguel
- Super. Ja chodzę do muzycznej. Uczę się 2 rok.
- No mega.
Śmieję się.
Siedzieliśmy razem do 19 czyli z 3 godziny, a potem... wparował Louis i jak to on wygonił Ivan'a. Przeprosiłam go i położyłam się spać.
- Louis ogarniaj sie. Nie chce mieć z tobą nic wspólnego.
- Ale ja chce, Co ci się stało?
- Nieważne. Zadzwoń po Zayn'a i wyjdź.
- po co ci Zayn? Przecież ja jestem.
- Ale nie chcę z tobą rozmawiać rozumiesz? Wyjdź i po niego.. Ał.. ał...
Złapałam się za głowę dlatego od razu podbiegł lekarz i wyprosił Louis'a.
- Mam do pana doktora prośbę. Niech pan tego chłopaka tutaj nie wpuszcza i... mógłby pan jeszcze zadzwonić do mojego przyjaciela?
Zgodził się. Podałam mu numer. Wykonał prośbę w pokoju lekarskim i poszedł gdzieś z pielęgniarkami. Ja nie miałam siły na czekanie i zasnęłam.
Po dwóch dniach Pani Alicia odebrała mnie ze szpitala. Nie miałam siły chodzić, ale mogłam wyjść już i nie musiałam leżeć w szpitalu, a mogłam w domu.
Zaprowadziła mnie do mojego pokoju i pomogła wejść na łóżko.
Zayn znowu do mnie przyszedł. Lou nie chciał go wpuścić, ale ja powiedziałam jego mamie, że przyszedł do mnie i wszedł.
- Hej Tam. Jak się czujesz?
Spytał zamykając drzwi.
- A hej. Jest lepiej, ale głowa dalej boli i jak wstaje to robi mi się niedobrze.
- Przejdzie ci. Na pewno. W końcu walnęłaś głową o aswald.
- Tak wiem. To co tam masz?
Spytałam patrząc na torbę, którą przyniósł.
- A w końcu sama na miasto wychodzić nie możesz, więc przyniosłem trochę dla ciebie.
Zaczął wyciągać fast food'y z maca, a ja zaczęłam się śmiać.
- Wiesz jak ja od tego zgrubne?
- Oj tam gadasz. Raz na jakiś czas ci nie zaszkodzi. A odmówić nie odmówisz bo to uwielbiasz.
- Och jesteś okropny, ale i tak cie kocham.
Przytuliłam go i się uśmiechnęłam.
- A no i jeszcze masz szejka. Pamiętałem czekoladowego.
- Ooo super. Dawaj.
Wyciągnęłam rękę, a on podał mi kubełek z zimną cieczą.
Razem siedzieliśmy w moim pokoju do 21.
- No, a co tam u Perrie i innych dziewczyn?
- A u pozostałych dobrze, ale...
Dało się odczuć zmianę atmosfery. Zrobił się smutny, od razu to zauważyłam.
- Ale co?
Zapytałam i usiadłam na łóżku.
- nieważne. Nie rozmawiajmy o tym. Przecież głowa cię boli.
- Mów. Widzę, że jesteś smutny.
- wczoraj Perrie ze mną zerwała, a dziś... widziałem ją z jakimś kolesiem.
- No co ty. Oj nie martw się. Widocznie na ciebie nie zasługiwała.
- Tak, ale ja chciałem jej dać to..
Wyciągnął z marynarki ze środka pudełeczko. Wiedziałam co w nim będzie. Spojrzałam na niego współczującym wzrokiem.
- Współczuję ci na prawdę. Popatrz na to z innej strony. Teraz możesz chodzić na imprezy i nie przejmować się tym, że masz dziewczynę. Możesz znaleźć jakąś inną, fajniejszą. Jeżeli Perrie ciebie nie doceniła to wcale nie była taka fajna jak nam wszystkim się wydawało.
- Tak...
- No. Znajdziesz inną dziewczynę.
- a co jeśli już mam taką na oku?
Zapytał i popatrzył mi w oczy. Zbytnio nie wiedziałam jak to zinterpretować...
____________________________
Ijeee kochani już 18 rozdział ahah xd Brawo ja. W końcu mi się udało. Przepraszam, że tak długo nic się nie pojawiało.
Po 15 minutach przyszedł do mnie lekarz.
- Panno Tamaro obudziła się pani. Coś panią boli?
- Głowa...
- Ah tak, to będzie problem. Uderzyła pani bardzo mocno o aswald. Gdyby nie kolega, który panią tu przywiózł pewnie teraz byłaby pani...
- Rozumiem.. A kto mnie przywiózł?
- młody chłopak z lokami. A właśnie panienko. Leżałaś na drodze z jakieś 20 minut trochę krwi straciłaś, więc się teraz nie denerwuj i odpoczywaj. Kogoś zawiadomić?
- Przyjaciółkę 782 *** **4
- Dobrze. Zaraz do niej zadzwonimy.
- Tak, a może pan zawołać tego chłopaka jeśli jeszcze tutaj jest?
- Tak. Byłaś nieprzytomna około 14 godzin, było u ciebie dużo osób, ale zazwyczaj byli to chłopcy tylko jedna kobieta Alicia.
- Dziękuję...
Odwróciłam głowę na bok i wpatrywałam się w drzwi, przez które miał za chwilę wejść Harry. I pojawia się, ale nie on. Owszem chłopak z lokami tyle, że blond. Patrzę na postać zbliżającą się i się uśmiecham.
- Hej. Jesteś Tamara prawda?
- Tak.. A ty jak masz na imię?
- nazywam się Ivan. Miło mi cię poznać.
mówi i podaje mi dłoń.
- Tak mnie też. Jak mnie znalazłeś w parku?
- No wiesz, szedłem sobie parkiem do szkoły, zawsze chodzę tak wcześnie no i cię zauważyłem. Od razu zadzwoniłem na pogotowie i czekałem aż się obudzisz.
- Dziękuję..
- Do jakiej chodzisz szkoły?
- Plastycznej... district 26 seguel
- Super. Ja chodzę do muzycznej. Uczę się 2 rok.
- No mega.
Śmieję się.
Siedzieliśmy razem do 19 czyli z 3 godziny, a potem... wparował Louis i jak to on wygonił Ivan'a. Przeprosiłam go i położyłam się spać.
- Louis ogarniaj sie. Nie chce mieć z tobą nic wspólnego.
- Ale ja chce, Co ci się stało?
- Nieważne. Zadzwoń po Zayn'a i wyjdź.
- po co ci Zayn? Przecież ja jestem.
- Ale nie chcę z tobą rozmawiać rozumiesz? Wyjdź i po niego.. Ał.. ał...
Złapałam się za głowę dlatego od razu podbiegł lekarz i wyprosił Louis'a.
- Mam do pana doktora prośbę. Niech pan tego chłopaka tutaj nie wpuszcza i... mógłby pan jeszcze zadzwonić do mojego przyjaciela?
Zgodził się. Podałam mu numer. Wykonał prośbę w pokoju lekarskim i poszedł gdzieś z pielęgniarkami. Ja nie miałam siły na czekanie i zasnęłam.
Po dwóch dniach Pani Alicia odebrała mnie ze szpitala. Nie miałam siły chodzić, ale mogłam wyjść już i nie musiałam leżeć w szpitalu, a mogłam w domu.
Zaprowadziła mnie do mojego pokoju i pomogła wejść na łóżko.
Zayn znowu do mnie przyszedł. Lou nie chciał go wpuścić, ale ja powiedziałam jego mamie, że przyszedł do mnie i wszedł.
- Hej Tam. Jak się czujesz?
Spytał zamykając drzwi.
- A hej. Jest lepiej, ale głowa dalej boli i jak wstaje to robi mi się niedobrze.
- Przejdzie ci. Na pewno. W końcu walnęłaś głową o aswald.
- Tak wiem. To co tam masz?
Spytałam patrząc na torbę, którą przyniósł.
- A w końcu sama na miasto wychodzić nie możesz, więc przyniosłem trochę dla ciebie.
Zaczął wyciągać fast food'y z maca, a ja zaczęłam się śmiać.
- Wiesz jak ja od tego zgrubne?
- Oj tam gadasz. Raz na jakiś czas ci nie zaszkodzi. A odmówić nie odmówisz bo to uwielbiasz.
- Och jesteś okropny, ale i tak cie kocham.
Przytuliłam go i się uśmiechnęłam.
- A no i jeszcze masz szejka. Pamiętałem czekoladowego.
- Ooo super. Dawaj.
Wyciągnęłam rękę, a on podał mi kubełek z zimną cieczą.
Razem siedzieliśmy w moim pokoju do 21.
- No, a co tam u Perrie i innych dziewczyn?
- A u pozostałych dobrze, ale...
Dało się odczuć zmianę atmosfery. Zrobił się smutny, od razu to zauważyłam.
- Ale co?
Zapytałam i usiadłam na łóżku.
- nieważne. Nie rozmawiajmy o tym. Przecież głowa cię boli.
- Mów. Widzę, że jesteś smutny.
- wczoraj Perrie ze mną zerwała, a dziś... widziałem ją z jakimś kolesiem.
- No co ty. Oj nie martw się. Widocznie na ciebie nie zasługiwała.
- Tak, ale ja chciałem jej dać to..
Wyciągnął z marynarki ze środka pudełeczko. Wiedziałam co w nim będzie. Spojrzałam na niego współczującym wzrokiem.
- Współczuję ci na prawdę. Popatrz na to z innej strony. Teraz możesz chodzić na imprezy i nie przejmować się tym, że masz dziewczynę. Możesz znaleźć jakąś inną, fajniejszą. Jeżeli Perrie ciebie nie doceniła to wcale nie była taka fajna jak nam wszystkim się wydawało.
- Tak...
- No. Znajdziesz inną dziewczynę.
- a co jeśli już mam taką na oku?
Zapytał i popatrzył mi w oczy. Zbytnio nie wiedziałam jak to zinterpretować...
____________________________
Ijeee kochani już 18 rozdział ahah xd Brawo ja. W końcu mi się udało. Przepraszam, że tak długo nic się nie pojawiało.
Subskrybuj:
Posty (Atom)