sobota, 18 października 2014

Rozdział 19

Spojrzałam na niego.
- To znaczy?
- No jest taka dziewczyna.
- Tak? Od dawna? Ile ma lat? Jak wygląda?
- Nie musisz pytać. Spójrz w lustro.
Otworzyłam szeroko oczy.
- Zayn ty mówisz... Ty mówisz poważnie?
- Tak. Dobra zmieńmy temat. Idziesz już do szkoły w tym tygodniu?
- Musiałabym bo będę mieć dużo zaległości, ale głowa mi pęka.
- Rozumiem.
Usłyszałam pukanie do drzwi i bez odpowiedzi wszedł Louis.
- Co wy tu robicie?
Pyta wściekły.
- A co cię to obchodzi? Nie twoja sprawa. Nie interesuj się i wyjdź.
- Bo co mi zrobisz?
- Nie denerwuj jej stary. Przecież wiesz, że nie można.
W mojej obronie stanął Zayn, a Lou się wkurzył.
- Oboje jesteście nienormalni. Ty sie nazywasz przyjacielem? A podrywasz dziewczynę kumpla?
- Louis! Ja nie byłąm i nie jestem twoją dziewczyną! I już nigdy nią nie będę! A ty siebie nazywasz zakochanym?! To co do cholery robiłeś z Mamą mojej przyjaciółki? W ich domu! W ich kuchni?! Wyjdź i mnie nie denerwuj!
Tak głośno krzyczałam, że głowa coraz bardziej mnie bolała, a coraz bardziej robiło mi się słabo...
- Zayn słabo mi...
Powiedziałam kładąc się na poduszce.
- Louis wyjdź i zawołaj twoją mamę!
Krzyknął i popatrzył na mnie. Powoli zamykałam oczy... Pani Alicia przybiegła. Nie miałam kontroli nad moim ciałem, ale wszystko słyszałam. Jak wzywają karetkę i próbują mnie obudzić. Nie potrafiłam nic powiedzieć, ani otworzyć oczu...
- Tamara... Tam nie.. nie zasypiaj..
Mówił błagalnie Zayn, ale ja.. już nie potrafiłam nic powiedzieć..

Później stracił już orientację. Nie wiedziałam kiedy zabrali mnie do szpitala i co mi robili. Przebudziłam się dopiero następnego dnia po 17. Czułam, ze ktoś trzyma mnie za rękę. Poruszyłam nią i od razu osoba, która mnie trzymała się poruszyła. Otworzyłam oczy i zobaczyłam Zayn'a.
- Co ty tu robisz?
- Czekałem aż się obudzisz w końcu.
- Długo byłam nieprzytomna?
- Jest po godzinie 17. Niecałe 24 godziny.
- Louis mnie tak zdenerwował... Głowa mi pękała...
- rozmawiałem z lekarzem.. Chyba nie jest dobrze...
- Co? Jak to?
- Nie powinienem cie denerwować, ale chcę żebyś wiedziała, że zawszę będę przy tobie i cie nie zostawię. Masz..
- Powiedz mi.. chcę mieć to za sobą...
- To nie na 100 procent, ale chyba masz krwiaka...
Spojrzałam na niego i nie potrafiłam uwierzyć.
- Dziękuję, że mi powiedziałeś.
Pewnie było widać, że mam lzy w oczach. Przy Zayn'ie nie potrafiłam ich trzymać w sobie... Uległam im, on mi je otarł.. Jak prawdziwy przyjaciel.
- nie płacz. Poradzisz sobie.
- Zayn... To prawda co krzyczał wczoraj Louis?
- tzn? Dużo tego nam wykrzyczał...
- Że ty.. że ty mnie podrywałeś..
Poczułam jak mocniej mnie uścisnął. Nie spodziewał się tego pytania...
- myślałem czy tak to wyglądało.. Nie dawało mi to spokoju. Sam nie wiem. Nie chciałem. Samo tak wyszło... chciałem zawsze być przy tobie... chronić cie przed każdym złem.. nie wiem dlaczego..
Uśmiechnęłam się i przetarłam resztki łez.


Wyszłam po tygodniu. Przez ten czas trochę się zmieniło. Moje rzeczy zostały przewiezione do Zayn'a.. Chyba wiecie co chcę powiedzieć... Jesteśmy parą.. Co z Louis'em? Nic. Zniknęło uczucie, którym go darzyłam. Teraz? Nienawidzę go za to co mi zrobil.. Za to jak mnie zranił. Mam Zayn'a. Potrafię być szczęśliwa bez Lou.
Kontakt z przyjaciółką i Panią Alicią mam. A pozostali nie odgrywają w moim życiu już tak wielkiej roli. To koniec mojej historii. Teraz będę szczęśliwą dziewczyną, a może kiedyś żoną Zayn'a.
___________________________________________
OJEJ TO JUŻ KONIEC :C Mam nadzieję, że będziecie czytać inne blogi <3 Kocham was <3

poniedziałek, 6 października 2014

Rozdział 18

Obudziłam się i widziałam biały sufit. na pewno jestem w szpitalu, ale kto mnie tu przywiózł? Chciałam się dźwignąć, ale chwilowo poczułam ogromny ból głowy. Chwyciłam się za nią i poczułam bandaż. Położyłam znowu głowę na poduszkę i jęknęłam z bólu.
Po 15 minutach przyszedł do mnie lekarz.
- Panno Tamaro obudziła się pani. Coś panią boli?
- Głowa...
- Ah tak, to będzie problem. Uderzyła pani bardzo mocno o aswald. Gdyby nie kolega, który panią tu przywiózł pewnie teraz byłaby pani...
- Rozumiem.. A kto mnie przywiózł?
- młody chłopak z lokami. A właśnie panienko. Leżałaś na drodze z jakieś 20 minut trochę krwi straciłaś, więc się teraz nie denerwuj i odpoczywaj. Kogoś zawiadomić?
- Przyjaciółkę 782 *** **4
- Dobrze. Zaraz do niej zadzwonimy.
- Tak, a może pan zawołać tego chłopaka jeśli jeszcze tutaj jest?
- Tak. Byłaś nieprzytomna około 14 godzin, było u ciebie dużo osób, ale zazwyczaj byli to chłopcy tylko jedna kobieta Alicia.
- Dziękuję...
Odwróciłam głowę na bok i wpatrywałam się w drzwi, przez które miał za chwilę wejść Harry. I pojawia się, ale nie on. Owszem chłopak z lokami tyle, że blond. Patrzę na postać zbliżającą się i się uśmiecham.
- Hej. Jesteś Tamara prawda?
- Tak.. A ty jak masz na imię?
- nazywam się Ivan. Miło mi cię poznać.
mówi i podaje mi dłoń.
- Tak mnie też. Jak mnie znalazłeś w parku?
- No wiesz, szedłem sobie parkiem do szkoły, zawsze chodzę tak wcześnie no i cię zauważyłem. Od razu zadzwoniłem na pogotowie i czekałem aż się obudzisz.
- Dziękuję..
- Do jakiej chodzisz szkoły?
- Plastycznej... district 26 seguel
- Super. Ja chodzę do muzycznej. Uczę się 2 rok.
- No mega.
Śmieję się.
Siedzieliśmy razem do 19 czyli z 3 godziny, a potem... wparował Louis i jak to on wygonił Ivan'a. Przeprosiłam go i położyłam się spać.
- Louis ogarniaj sie. Nie chce mieć z tobą nic wspólnego.
- Ale ja chce, Co ci się stało?
- Nieważne. Zadzwoń po Zayn'a i wyjdź.
- po co ci Zayn? Przecież ja jestem.
- Ale nie chcę z tobą rozmawiać rozumiesz? Wyjdź i po niego.. Ał.. ał...
Złapałam się za głowę dlatego od razu podbiegł lekarz i wyprosił Louis'a.
- Mam do pana doktora prośbę. Niech pan tego chłopaka tutaj nie wpuszcza i... mógłby pan jeszcze zadzwonić do mojego przyjaciela?
Zgodził się. Podałam mu numer. Wykonał prośbę w pokoju lekarskim i poszedł gdzieś z pielęgniarkami. Ja nie miałam siły na czekanie i zasnęłam.

Po dwóch dniach Pani Alicia odebrała mnie ze szpitala. Nie miałam siły chodzić, ale mogłam wyjść już i nie musiałam leżeć w szpitalu, a mogłam w domu.
Zaprowadziła mnie do mojego pokoju i pomogła wejść na łóżko.

Zayn znowu do mnie przyszedł. Lou nie chciał go wpuścić, ale ja powiedziałam jego mamie, że przyszedł do mnie i wszedł.
- Hej Tam. Jak się czujesz?
Spytał zamykając drzwi.
- A hej. Jest lepiej, ale głowa dalej boli i jak wstaje to robi mi się niedobrze.
- Przejdzie ci. Na pewno. W końcu walnęłaś głową o aswald.
- Tak wiem. To co tam masz?
Spytałam patrząc na torbę, którą przyniósł.
- A w końcu sama na miasto wychodzić nie możesz, więc przyniosłem trochę dla ciebie.
Zaczął wyciągać fast food'y z maca, a ja zaczęłam się śmiać.
- Wiesz jak ja od tego zgrubne?
- Oj tam gadasz. Raz na jakiś czas ci nie zaszkodzi. A odmówić nie odmówisz bo to uwielbiasz.
- Och jesteś okropny, ale i tak cie kocham.
Przytuliłam go i się uśmiechnęłam.
- A no i jeszcze masz szejka. Pamiętałem czekoladowego.
- Ooo super. Dawaj.
Wyciągnęłam rękę, a on podał mi kubełek z zimną cieczą.

Razem siedzieliśmy w moim pokoju do 21.
- No, a co tam u Perrie i innych dziewczyn?
- A u pozostałych dobrze, ale...
Dało się odczuć zmianę atmosfery. Zrobił się smutny, od razu to zauważyłam.
- Ale co?
Zapytałam i usiadłam na łóżku.
- nieważne. Nie rozmawiajmy o tym. Przecież głowa cię boli.
- Mów. Widzę, że jesteś smutny.
- wczoraj Perrie ze mną zerwała, a dziś... widziałem ją z jakimś kolesiem.
- No co ty. Oj nie martw się. Widocznie na ciebie nie zasługiwała.
- Tak, ale ja chciałem jej dać to..
Wyciągnął z marynarki ze środka pudełeczko. Wiedziałam co w nim będzie. Spojrzałam na niego współczującym wzrokiem.
- Współczuję ci na prawdę. Popatrz na to z innej strony. Teraz możesz chodzić na imprezy i nie przejmować się tym, że masz dziewczynę. Możesz znaleźć jakąś inną, fajniejszą. Jeżeli Perrie ciebie nie doceniła to wcale nie była taka fajna jak nam wszystkim się wydawało.
- Tak...
- No. Znajdziesz inną dziewczynę.
- a co jeśli już mam taką na oku?
Zapytał i popatrzył mi w oczy. Zbytnio nie wiedziałam jak to zinterpretować...
____________________________
Ijeee kochani już 18 rozdział ahah xd Brawo ja. W końcu mi się udało. Przepraszam, że tak długo nic się nie pojawiało.

sobota, 6 września 2014

Rozdział 17

Widziałam jak Zayn mi się przygląda, ale co chwile uciekał wzrokiem. Zastanawiałam się o co chodzi, ale się nie dowiedziałam.
Po 45 minutach wyszłam z klasy i ruszyłam do sklepiku po sok. Kupiłam i wróciłam pod klasę. Dziewczyny do mnie podeszły i przegadałyśmy całą przerwę.

Po 9 godzinach wyszłam z budynku, było zimno, a ja miałam dosyć daleko. Zayn mnie zaczepił i zaproponował, ze mnie podwiezie. Chętnie się zgodziłam, dlatego ze nie miałam ochoty iść w tym wietrze do domu pól godziny i zmarznąć. Od razu włączył ogrzewanie, zapięłam pasy i się uśmiechnęłam.
- Dziękuję. Nie wiem co bym bez ciebie zrobiła.
Zaśmiałam się i przeczesałam palcami włosy.
Po 10 minutach podjechał pod dom, w którym będę musiała się użerać z Lou...
- jeszcze raz bardzo ci..
Wyszedł, wiec stwierdziłam, ze idzie mi otworzyć drzwi. Tak zrobił, więc się uśmiechnęłam i dokończyłam.
- Bardzo ci dziękuję. To dla mnie dużo, ze nie muszę iść  w taką pogodę pól godziny.
Uśmiecham się i go przytulam mocno. Z domu wybiega Louis i robi Malikowi awanturę.
- Louis opanuj się!
Wrzeszczy Zayn, jednak brunet się nie opanował przez co dostał z pięści.
- To się nazywa przyjaciel. Za moimi plecami.
Mruczy niezadowolony.
- Odwiozłem ja tylko ze szkoły, zobacz jaka jest pogoda. Weź się lecz. Wcale nie jesteś lepszy. Trzymaj się mała spadam.
Macha mi ręką, a ja się uśmiecham i też machnęłam i poszłam do domu. Miałam ochotę wszystko mu wygarnąć, ale nie chce mi się z nim gadać. Dogonił mnie i zagrodził wejście.
- Zimno mi. Chce wejść i się ogrzać.
- To masz problem. Czemu sie z nim przytulasz co?
- Serio? To mój przyjaciel od niedawna. Bardzo mi pomaga w przeciwieństwie do ciebie. Zajmij się lepiej kobietami w twoim typie jak na przykład Mama Sue.
Odpycham go z całej siły i wchodzę do domu od razu kierując się do mojego pokoju. Zamykam za sobą drzwi i znowu płaczę. Nie chcę, bo wolałabym by nie był dla mnie ważny, a jednak jest i boli mnie to jak się zachowuje.
Biorę piżamę i idę do łazienki. Tam ściągam ubrania i wrzucam je do kosza na pranie, wchodzę pod prysznic i spłukuje z siebie wszystkie emocje. Wychodzę jak nowo narodzona, ubieram szlafrok i myję zęby.


Rano wychodzę bardzo wcześnie by nie spotkać Louis'a co niestety mi się nie udaje.
- Czemu mnie unikasz?
- Bo może nie mam zamiaru gadać z tobą?
- Mieszkamy pod jednym dachem, więc to niemożliwe.
- Nie chcę miec z tobą nic wspólnego. Już niedługo.
Mierze go wzrokiem, biorę butelkę z sokiem i wychodzę z kuchni, w korytarzu szybko ubieram convers i wychodzę na zewnątrz. Niestety pogoda jest gorsza niż wczoraj południem, dlatego mam ochotę zadzwonić po kogoś z autem Po chwili jednak się rozmyślam. Będę miała więcej czasu na rozmyślenia. Jest dopiero 6;30 kto normalny o tej godzinie wybiera się do szkoły?  Zakładam słuchawki do uszu i idę przed siebie, jednak skręcam nie w tą stronę. Idę do parku, tam bynajmniej nikt mnie nie znajdzie. Na dworze jest jeszcze odrobinę ciemno, przez co myślę, że nikt nie zauważy.
Ta myśl kieruje mnie w złą stronę. W parku za swoimi plecami słyszę tylko strzał. Obracam się, ale nikogo nie widzę, biegnę przed siebie ile sił w nogach, ale mój pech chciał, ze wpadam na jakiegoś faceta z kominiarką. W oczach zbierają się łzy, a jednak jest iskierka nadziei.
- Błagam nie rób mi nic..
Rzucam mu swoją torbę, telefon ze słuchawkami i podnoszę ręce do góry. On się schyla,a  wtedy zauważam charakterystyczny znak na szyi. Nie wierzę. To nie może być on.. Opuszczam ręce i patrze mu w oczy.
- Nie wierzę... Harry...
Ściągam szmatę z jego głowy i wybucham płaczem.
Biegnę ile sił w nogach. Do kogo mam iść? Nie mam tu nikogo... Biegnac potykam się o kamień i upadam na aswald, uderzam głową i czuję jak robi mi się ciemno przed oczami...
________________________________________________
Uff tyle przygód od rana haha. No dobra. Kolejny nie wiem kiedy. Zobaczy się ♥

sobota, 30 sierpnia 2014

Rozdział 16

Droga mijała w ciszy, ja wciaż byłam przygnębione i przed oczami miałam obraz Louis'a z mamą Sue.
Po kilku chwilach dotarliśmy pod dom chłopaków. W zasadzie chyba tylko ja i Zayn będziemy, bo była kompletna pustka. Weszliśmy do środka. poprosiłam o sok, a sama poszłam do łazienki zadzwonić. Zakluczyłam drzwi i wyjęłam telefon. odbierz Sue prosze odbierz... myślałam po 2 sygnałach, w końcu usłyszałam jej głos.
- Cześć Tam!
- hej.. Co tam?
- Dobrze. Właśnie skończyłam niedawno lekcje i teraz siedzę sobie w pokoju, a tam?
- Gorzej niż źle.
- Co się stało?
- Nie uwierzysz, ale poprzedniej nocy spałam u was bo twoja mama gdzieś szła no i ja zajmowałam sie Colinn'em. Louis zaproponował, że też pójdzie, ani ja ani twoja mama nie miałyśmy nic przeciwko. Wyobraź sobie, ze w nocy jak się przebudziłam to w waszej kuchni Louis i twoja mama... to było okropne.. te odgłosy... ciągle je słysze..
- Moja mama?! Louis?! To nie możliwe!
- Też nie mogłam w to uwierzyć.
- Eh a jak się trzymasz?
- Jakoś. Ale nie mam ochoty z nim rozmawiać.
- No i bardzo dobrze. Zawsze możesz się wprowadzić do..
- Nie do ciebie. Tam jest twoja mama. Nie chcę też widzieć jej bez urazy.
- Rozumiem. Jeszcze tylko do przyszłego roku jakieś kilka miesięcy i masz 18.
- Tak racja. Okey nie przeszkadzam. Trzymaj się.
Zaśmiałam się i rozłączyłam. Poprawiłam przed lustrem makijaż i wyszłam do salonu. Zayn siedział już na kanapie i oglądał telewizję.
Usiadłam obok niego. Wzięłam szklankę do ręki i napiłam się.
- Gdzie chłopaki?
- Może w centrum. Zadzwonię do nich.
- Okaay..
Wyciągnął telefon i wybrał numer.
- Hej Liam. Gdzie jesteście? W centrum? Tak myślałem, a z kim? Oo okey no nic bawcie się dobrze. Nie .nie ja siedzę w domu i.. nie przyprowadzajcie go tutaj dziś. Dowiecie się potem. No tak! cześć.
Rozłączył się i popatrzył na mnie.
- Są w centrum jak mówiłem.
- wrócą?
- z Louisem.
- Hah po co?
- Gadają w zasadzie chyba o tobie. Bo pytał czy wiem co z tobą.
- Ale ma problem.
Zaśmiałam się i podeszłam do ich barku.
- Możemy się czegoś napić?
Spytałam z nadzieją wyciągając wódkę.
- Tak, ale ty nie masz 18.
- Za kilka miesięcy będzie. Spokojnie.
Uśmiechnęłam się, przyniosłam kieliszki i nalałam. Zaczęliśmy pić.
Wypiłam odrobinkę więcej od niego. Byłam tak pijana, że zasnęłam, a on nie chciał mnie budzić, dlatego zaniósł mnie do czyjegoś pokoju dał całusa w czoło i wyszedł.

Obudziłam się następnego dnia o 6 rano przez promienie wpadające przez okno.  Wyszłam z łóżka zebrałam się z bólem głowy i wyszłam z ich domu kierując sie do swojego. Musze się umyć i przebrać.
Wchodząc zauważyłam wychodzącego Louis'a.
- Cześć!
Uśmiechnął się, a ja tylko na niego spojrzałam i poszłam do siebie. Chyba nie zrozumiał o co mi chodzi, ale ja mu wszystkiego mówić nie będę. Niech sie cholera sam domyśli.
Wyciągnęłam z szafy ubrania i poszłam do łazienki. Upewniając się, że zakluczyłam drzwi rozebrałam ubrania i bieliznę po czym weszłam pod prysznic. Załączyłam lekki strumień ciepłej wody i szybko się namydliłam.

Po kilkunastu minutach byłam ubrana i się malowałam. Jak zwykle zrobiłam kreski i pomalowałam rzęsy. To zajęło mi jakieś 10 minut, a fryzura kolejne 5. Z łazienki wyszłam 7;10 dlatego też szybko wyszłam z pokoju do kuchni i tam zrobiłam sobie śniadanie. Popiłam je sokiem i o 7;30 byłam gotowa do wyjścia. W pokoju zebrałam jeszcze tylko potrzebne rzeczy no, a potem wyszłam z pokoju i domu.
Do szkoły szłam wolnym krokiem przez co dotarłam dopiero 7;55. Chwilę postałam z koleżankami na korytarzu, a potem przyszedł nasz nauczyciel plastyki- Zayn, uśmiechnął się do mnie i wpuścił nas wszystkich do sali.
Zajęłam swoją ławkę i wyciągnęłam zeszyty.
______________________________________________
Okey chyba tyle wam wystarczy. Jednego koma brakuje, ale ehh jakoś nie miałam co robić haha ♥
Następny przewiduję w przyszłym tygodniu ;*

środa, 27 sierpnia 2014

Rozdział 15

Zaśmiałam się i spojrzałam na Louis'a. Jego zatkało chyba tak samo jak i mnie.
- Nie Colinn nie jesteśmy parą.
Odpowiedziałam z uśmiechem.
- Szkoda...
Odpowiedział i wrócił wzrokiem na ekran. Zszokował mnie. I to bardzo. Po jakiś 15 minutach znudziło mu się, wiec poprosił mnie zebym poszła z nim na plac zabaw. Chętnie się zgodziłam, ubrałam go i w trójkę wyszliśmy z domu, zakluczyłam drzwi, a następnie razem ruszyliśmy w stronę parku. Tam Colinn biegał i się wygłupiał przez co Louis był w swoim żywiole. Kiedy an nich patrzyłam byli tacy szczęśliwi, gonili się, a ja miałam polewke w niebogłosy.
Po 3 godzinach oboje byli zmęczenie, więc wzięłam ich na lody, a potem do domu. Louis poszedł na telewizor, a ja wzięłam małego i poszłam go szybko okąpać. Był zbyt zmęczony na długie kąpiele dlatego też szybko go umyłam, ubrałam w piżamę i położyłam do łóżka.
- Poczytać ci?
- Taaaaak.
Uśmiechnął się, więc ja wyciągnęłam książki i dałam mu do wyboru. dotknął jedną a ja ją otworzyłam i zaczęłam mu czytać. Kiedy mały już usypiał usłyszałam cichy śmiech. Spojrzałam na drzwi i się uśmiechnęłam.
- Louis ciicho.
Powiedziałam szeptem. Dałam słodziakowi buziaka w czoło i wyszłam.
- Przepraszam. Nie umiałem się powstrzymać. Tak słodko wyglądaliście.
Nachylił się i mnie pocałował. Odepchnęłam go i się uśmiechnęłam.
- Gadasz. Po prostu lubię usypiać małe dzieci.
- Widzę właśnie po tobie.
Uśmiechnął się i zaczesał mój kosmyk włosów za ucho.
Pociągnęłam go za rękę na dół żeby nie gadac głośno przy jego pokoju. Usiadłam na kanapie i wpatrzyłam się w telewizor. Dopiero się ocknęłam jak Louis dał mi całusa w szyję, uśmiechnęłam się i dźwignęłam jego głowę.
- Rano wcześnie wstajesz żeby mnie do domu zawieźć bo muszę się okąpać i przebrać do szkoły.
- Jak mus to mus.
uśmiechnął się i wpił się w moje usta. Odwzajemniłam pocałunek, a on mnie przewrócił na plecy. Uśmiechnęłam się i przygryzłam jego wargę.
- idź zboczeńcu. Musze się wyspać.
Odepchnęłam go i położyłam się na jego kolanach. Parzyłam na telewizor, a on bawił się moimi włosami.
Zasnęłam zanim wróciła mama Colinn'a i mojej przyjaciółki, ale Louis chyba nie spał. Przebudziłam sie przed 4. leżałam sama na kanapie, a z kuchni wydobywały się... jęki.
Nie chciałam myśleć o najgorszym, ale chyba własnie to zrobiłam. Louis chyba nie... Wyszłam po cichu spod koca i po cichu podeszłam do drzwi kuchni. Zobaczyłam nagą mamą Sue i Tomlinson'a. Zrobiłam wielkie oczy i buzię. Szybko wróciłam na kanapę i udawałam, ze śpię. Chociaż nie mogłam, bo przed oczami miałam cały czas ten obraz. W końcu nadeszło rano. Louis w nocy wszedł na kanapę jak gdyby nigdy nic i zasnął, a ja nie mogłam przez całą noc. Rano wyszłam szybko z łóżka, ubrałam buty i wybiegłam z domu przyjaciółki. Nie chciałam na niego czekać. Pobiegłam szybko do domu, wzięłam szybki prysznic i się przebrałam. Kiedy wychodziłam do szkoły brunet wszedł do domu.
- Czemu mnie nie obudziłaś?
- Sory spieszę się.
Powiedziałam, po czym ubrałam vansy i wybiegłam z domu. Szybko dotarłam do szkoły. na lekcjach totalnie nie umiałam się skupić i dopiero Zayn na plastyce to zauważył. Po lekcji poprosił mnie żebym chwile została.
- Co jest młoda?
- Nic. Masz gównianego przyjaciela. Mnie całuje podrywa i wgl a w nocy pieprzy się z pierwszą lepszą kobietą. Mam go kurna dość.
- Że Louis?
- tak. Wczoraj pilnowałam brata mojej przyjaciółki. Ich mama wróciła w nocy wiec ja spałam, przebudziłam sie i z kuchni usłyszałam jeki. podchodze a tam? Louis i matka Sue sie pieprzą.
Powiedziałam płacząc a jednocześnie śmiejąc się z tego.
- Nie mogę uwierzyć, ze się w nim zakochałam.
- Nie płacz.
Przytulił mnie bardzo mocno, przez co odwzajemniłam uścisk. W końcu rozbrzmiał dzwonek na rozpoczęcie lekcji. Oderwałam się od Zayn'a i poszłam do kolejnej klasy.
Lekcje ciągnęły się niemiłosiernie.
W końcu się skończyły, a ja wyszłam ze szkoły. Mulat zaproponował, ze mnie odwiezie.
- Odwieź byle nie do domu. Chce tam wrócić tylko pod wieczór.
- Jedziemy do mnie i chłopaków?
Zaproponował, a ja skinęłam głową.
__________________________________________
Oki next po 4 komach  ♥

poniedziałek, 25 sierpnia 2014

Rozdział 14

Położyłam się na łóżko i wyciągnęłam przybory do rysowania. Postanowiłam jednak, że wyjdę do parku i tam coś narysuję. Powsadzałam potrzebne rzeczy do torby i wyszłam z pokoju. Napotkałam Louis'a.
- Gdzie się wybierasz?
- Do parku.
odpowiedziałam ubierając trampki.
- Idę coś naszkicować. Zaniedbałam to trochę. Potem wrócę napakuję się na jutro i tyle.
Uśmiechnęłam się i wstałam.
- Ty się wybierasz?
Spytałam patrząc na niego.
- Nie. Jak będziesz szkicować. Nie będę przeszkadzał.
- Ale wielkie przeszkadzanie. Idziesz czy nie?
Zaśmiał się i skinął głową.
Poczekałam na niego kilka minut i razem wyszliśmy z domu. Do parku szliśmy około 10 minut, wybrałam ławkę, z której był najlepszy widok, usiadłam i wyciągnęłam rzeczy. Sprawdzałam jak wszystko umieścić by się zmieściło i w końcu zaczęłam szkicować. Czułam na sobie wzrok Lou.
- Od ilu lat rysujesz?
Zapytał patrząc na rozpoczęty rysunek.
- Zaczęłam jak miałam 10 lat. Więc będzie z 7.
Odpowiedziałam nie odrywając wzroku od rysunku. On się uśmiechnął i dalej mi przyglądał. Po 45 minutach mój szkic był gotowy.
- Wow czadowy. Ale mój portret był lepszy.
Zaśmiał się, a ja razem z nim.
- No nie wiem nie wiem.
Uśmiechnęłam się i schowałam rzeczy do torby.
- O której kończysz jutro szkołę?
- Chyba o 15 albo 16. Zobaczę jeszcze na planie a czemu?
- Przyjadę po ciebie.
- Nie trzeba na prawdę. Tylko stracisz paliwo i czas a ja mogę się przejść.
- Gadasz. I tak nie mam co robić.
- To sie wybierz do centrum. Lubisz zakupy tak?
- Tak bardzo, ale z kimś bo samemu jakoś tak nudno.
- Okey. Pójdziemy może w ten weekend?
- Spoko.
Uśmiechnął się, ja odwzajemniłam uśmiech i oparłam się o ławkę. Przyglądałam się dzieciom, które bawiły się w piaskownicy i na placu zabaw. Przypomniało mi się jak ja byłam taka mała, a potem ze wspomnień wyrwał mnie telefon. Mama Sue?
- Halo? Tak tak to ja. No oczywiście. Dziś mogę się gdzieś przejść z Colinn'em ale jutro już idę do szkoły. Aha no to dobrze. Będę za 10-15 minut. Do zobaczenia.
Rozłączyłam się i schowałam telefon.
- mama Sue prosiła mnie abym zajęła się Colinn'em. Mógłbyś mnie do nich zawieźć?
- A czemu Sue nie może?
- Ona mieszka teraz w akademiku. 30 km od domu więc nie będzie specjalnie przyjeżdżać.
- Okey. Chodź zawiozę cię.
Uśmiechnął się i wstał, a ja zaraz za nim. Ruszyliśmy do domu, odłożyłam rzeczy i pobrałam słuchawki, książki i inne żeby mieć co robić jakby młody zasnął. Wyszłam z domu i wsiadłam do auta bruneta, który już tam na mnie czekał. Wiedział gdzie jest dom przyjaciółki więc ruszyliśmy tam. Zapięłam pasy i cicho siedziałam. Dojechaliśmy po kilku minutach
- Dziękuję. Idziesz ze mną?
- Jeżeli mogę.
uśmiechnął się i zgasił auto. Wyszliśmy i zadzwoniliśmy na dzwonek przy bramie. Kiedy mama Sue mnie zobaczyła od razu otworzyła furtkę, a Colinn wybiegł na dwór, mocno go przytuliłam i weszłam do środka.
- Dzień dobry. O której pani dziś wróci?
- Skarbie późno w nocy. Zapłacę ci ile będziesz chciała.
- Nie ma problemu ale wzięłam sobie towarzysza.
- Dobrze nie będziecie się nudzić jak Colinn zaśnie. Wszystko jest w kuchni i u niego w pokoju przygotowane. Gdybyś czegoś potrzebowała to zadzwoń do Sue ona też się tu zna.
- Spokojnie bywałam tu bardzo często niech pani idzie bo się pani spóźni.
- Dobrze. Do zobaczenia Tamaro i...
- louis.
- I Louis.
Wyszła a ja zamknęłam drzwi na zamek.
- To co? Oglądamy bajki czy czytamy?
- Oglądamy!!!
Krzyknął chłopczyk a ja sie zaśmiałam i włączyłam mu telewizor.
Młody oglądał a ja poszłam zrobić kolację. Louis poszedł za mną i się do mnie przytulił.
- Tu bynajmniej nie musimy się ukrywać.
Powiedział obracając mnie w swoją stronę.
- Oj gadasz. Jak mały zobaczy to też będzie nieźle.
Uśmiechnęłam się, a on odwzajemnił uśmiech, ale zaraz po tym mnie pocałował. Oczywiście odwzajemniłam pocałunek, ale po chwili się oderwałam i powiedziałam.
- Miałeś mi pomóc a nie mi przerywać.
Zaśmiałam się i wróciłam do robienia kolacji. Kiedy weszłam do salonu i usiadłam obok Colinna, Louis zrobił to samo i mnie przytulił a młody się odwrócił w naszą stronę i zapytał.
- Jesteście parą?
______________________________________________________
Nu. Kolejny po 2 komach ^^

środa, 6 sierpnia 2014

Przepraszam..

Okey. Kochani ja się z wami żegnam. Już jutro wyjazd na rekolekcje! rozdział dodam jak odwiesze bloga, a tymczasowo do 23 sierpnia blog jest automatycznie zawieszony.
Przepraszam was bardzo, ale po prostu nie mam kiedy ich wszystkich prowadzić. Do tego czasu możecie nabijac wyświetleń, komentować, czytać, przeglądac i dawać swoje propozycje. Wracam niedługo pa :*