sobota, 30 sierpnia 2014

Rozdział 16

Droga mijała w ciszy, ja wciaż byłam przygnębione i przed oczami miałam obraz Louis'a z mamą Sue.
Po kilku chwilach dotarliśmy pod dom chłopaków. W zasadzie chyba tylko ja i Zayn będziemy, bo była kompletna pustka. Weszliśmy do środka. poprosiłam o sok, a sama poszłam do łazienki zadzwonić. Zakluczyłam drzwi i wyjęłam telefon. odbierz Sue prosze odbierz... myślałam po 2 sygnałach, w końcu usłyszałam jej głos.
- Cześć Tam!
- hej.. Co tam?
- Dobrze. Właśnie skończyłam niedawno lekcje i teraz siedzę sobie w pokoju, a tam?
- Gorzej niż źle.
- Co się stało?
- Nie uwierzysz, ale poprzedniej nocy spałam u was bo twoja mama gdzieś szła no i ja zajmowałam sie Colinn'em. Louis zaproponował, że też pójdzie, ani ja ani twoja mama nie miałyśmy nic przeciwko. Wyobraź sobie, ze w nocy jak się przebudziłam to w waszej kuchni Louis i twoja mama... to było okropne.. te odgłosy... ciągle je słysze..
- Moja mama?! Louis?! To nie możliwe!
- Też nie mogłam w to uwierzyć.
- Eh a jak się trzymasz?
- Jakoś. Ale nie mam ochoty z nim rozmawiać.
- No i bardzo dobrze. Zawsze możesz się wprowadzić do..
- Nie do ciebie. Tam jest twoja mama. Nie chcę też widzieć jej bez urazy.
- Rozumiem. Jeszcze tylko do przyszłego roku jakieś kilka miesięcy i masz 18.
- Tak racja. Okey nie przeszkadzam. Trzymaj się.
Zaśmiałam się i rozłączyłam. Poprawiłam przed lustrem makijaż i wyszłam do salonu. Zayn siedział już na kanapie i oglądał telewizję.
Usiadłam obok niego. Wzięłam szklankę do ręki i napiłam się.
- Gdzie chłopaki?
- Może w centrum. Zadzwonię do nich.
- Okaay..
Wyciągnął telefon i wybrał numer.
- Hej Liam. Gdzie jesteście? W centrum? Tak myślałem, a z kim? Oo okey no nic bawcie się dobrze. Nie .nie ja siedzę w domu i.. nie przyprowadzajcie go tutaj dziś. Dowiecie się potem. No tak! cześć.
Rozłączył się i popatrzył na mnie.
- Są w centrum jak mówiłem.
- wrócą?
- z Louisem.
- Hah po co?
- Gadają w zasadzie chyba o tobie. Bo pytał czy wiem co z tobą.
- Ale ma problem.
Zaśmiałam się i podeszłam do ich barku.
- Możemy się czegoś napić?
Spytałam z nadzieją wyciągając wódkę.
- Tak, ale ty nie masz 18.
- Za kilka miesięcy będzie. Spokojnie.
Uśmiechnęłam się, przyniosłam kieliszki i nalałam. Zaczęliśmy pić.
Wypiłam odrobinkę więcej od niego. Byłam tak pijana, że zasnęłam, a on nie chciał mnie budzić, dlatego zaniósł mnie do czyjegoś pokoju dał całusa w czoło i wyszedł.

Obudziłam się następnego dnia o 6 rano przez promienie wpadające przez okno.  Wyszłam z łóżka zebrałam się z bólem głowy i wyszłam z ich domu kierując sie do swojego. Musze się umyć i przebrać.
Wchodząc zauważyłam wychodzącego Louis'a.
- Cześć!
Uśmiechnął się, a ja tylko na niego spojrzałam i poszłam do siebie. Chyba nie zrozumiał o co mi chodzi, ale ja mu wszystkiego mówić nie będę. Niech sie cholera sam domyśli.
Wyciągnęłam z szafy ubrania i poszłam do łazienki. Upewniając się, że zakluczyłam drzwi rozebrałam ubrania i bieliznę po czym weszłam pod prysznic. Załączyłam lekki strumień ciepłej wody i szybko się namydliłam.

Po kilkunastu minutach byłam ubrana i się malowałam. Jak zwykle zrobiłam kreski i pomalowałam rzęsy. To zajęło mi jakieś 10 minut, a fryzura kolejne 5. Z łazienki wyszłam 7;10 dlatego też szybko wyszłam z pokoju do kuchni i tam zrobiłam sobie śniadanie. Popiłam je sokiem i o 7;30 byłam gotowa do wyjścia. W pokoju zebrałam jeszcze tylko potrzebne rzeczy no, a potem wyszłam z pokoju i domu.
Do szkoły szłam wolnym krokiem przez co dotarłam dopiero 7;55. Chwilę postałam z koleżankami na korytarzu, a potem przyszedł nasz nauczyciel plastyki- Zayn, uśmiechnął się do mnie i wpuścił nas wszystkich do sali.
Zajęłam swoją ławkę i wyciągnęłam zeszyty.
______________________________________________
Okey chyba tyle wam wystarczy. Jednego koma brakuje, ale ehh jakoś nie miałam co robić haha ♥
Następny przewiduję w przyszłym tygodniu ;*

środa, 27 sierpnia 2014

Rozdział 15

Zaśmiałam się i spojrzałam na Louis'a. Jego zatkało chyba tak samo jak i mnie.
- Nie Colinn nie jesteśmy parą.
Odpowiedziałam z uśmiechem.
- Szkoda...
Odpowiedział i wrócił wzrokiem na ekran. Zszokował mnie. I to bardzo. Po jakiś 15 minutach znudziło mu się, wiec poprosił mnie zebym poszła z nim na plac zabaw. Chętnie się zgodziłam, ubrałam go i w trójkę wyszliśmy z domu, zakluczyłam drzwi, a następnie razem ruszyliśmy w stronę parku. Tam Colinn biegał i się wygłupiał przez co Louis był w swoim żywiole. Kiedy an nich patrzyłam byli tacy szczęśliwi, gonili się, a ja miałam polewke w niebogłosy.
Po 3 godzinach oboje byli zmęczenie, więc wzięłam ich na lody, a potem do domu. Louis poszedł na telewizor, a ja wzięłam małego i poszłam go szybko okąpać. Był zbyt zmęczony na długie kąpiele dlatego też szybko go umyłam, ubrałam w piżamę i położyłam do łóżka.
- Poczytać ci?
- Taaaaak.
Uśmiechnął się, więc ja wyciągnęłam książki i dałam mu do wyboru. dotknął jedną a ja ją otworzyłam i zaczęłam mu czytać. Kiedy mały już usypiał usłyszałam cichy śmiech. Spojrzałam na drzwi i się uśmiechnęłam.
- Louis ciicho.
Powiedziałam szeptem. Dałam słodziakowi buziaka w czoło i wyszłam.
- Przepraszam. Nie umiałem się powstrzymać. Tak słodko wyglądaliście.
Nachylił się i mnie pocałował. Odepchnęłam go i się uśmiechnęłam.
- Gadasz. Po prostu lubię usypiać małe dzieci.
- Widzę właśnie po tobie.
Uśmiechnął się i zaczesał mój kosmyk włosów za ucho.
Pociągnęłam go za rękę na dół żeby nie gadac głośno przy jego pokoju. Usiadłam na kanapie i wpatrzyłam się w telewizor. Dopiero się ocknęłam jak Louis dał mi całusa w szyję, uśmiechnęłam się i dźwignęłam jego głowę.
- Rano wcześnie wstajesz żeby mnie do domu zawieźć bo muszę się okąpać i przebrać do szkoły.
- Jak mus to mus.
uśmiechnął się i wpił się w moje usta. Odwzajemniłam pocałunek, a on mnie przewrócił na plecy. Uśmiechnęłam się i przygryzłam jego wargę.
- idź zboczeńcu. Musze się wyspać.
Odepchnęłam go i położyłam się na jego kolanach. Parzyłam na telewizor, a on bawił się moimi włosami.
Zasnęłam zanim wróciła mama Colinn'a i mojej przyjaciółki, ale Louis chyba nie spał. Przebudziłam sie przed 4. leżałam sama na kanapie, a z kuchni wydobywały się... jęki.
Nie chciałam myśleć o najgorszym, ale chyba własnie to zrobiłam. Louis chyba nie... Wyszłam po cichu spod koca i po cichu podeszłam do drzwi kuchni. Zobaczyłam nagą mamą Sue i Tomlinson'a. Zrobiłam wielkie oczy i buzię. Szybko wróciłam na kanapę i udawałam, ze śpię. Chociaż nie mogłam, bo przed oczami miałam cały czas ten obraz. W końcu nadeszło rano. Louis w nocy wszedł na kanapę jak gdyby nigdy nic i zasnął, a ja nie mogłam przez całą noc. Rano wyszłam szybko z łóżka, ubrałam buty i wybiegłam z domu przyjaciółki. Nie chciałam na niego czekać. Pobiegłam szybko do domu, wzięłam szybki prysznic i się przebrałam. Kiedy wychodziłam do szkoły brunet wszedł do domu.
- Czemu mnie nie obudziłaś?
- Sory spieszę się.
Powiedziałam, po czym ubrałam vansy i wybiegłam z domu. Szybko dotarłam do szkoły. na lekcjach totalnie nie umiałam się skupić i dopiero Zayn na plastyce to zauważył. Po lekcji poprosił mnie żebym chwile została.
- Co jest młoda?
- Nic. Masz gównianego przyjaciela. Mnie całuje podrywa i wgl a w nocy pieprzy się z pierwszą lepszą kobietą. Mam go kurna dość.
- Że Louis?
- tak. Wczoraj pilnowałam brata mojej przyjaciółki. Ich mama wróciła w nocy wiec ja spałam, przebudziłam sie i z kuchni usłyszałam jeki. podchodze a tam? Louis i matka Sue sie pieprzą.
Powiedziałam płacząc a jednocześnie śmiejąc się z tego.
- Nie mogę uwierzyć, ze się w nim zakochałam.
- Nie płacz.
Przytulił mnie bardzo mocno, przez co odwzajemniłam uścisk. W końcu rozbrzmiał dzwonek na rozpoczęcie lekcji. Oderwałam się od Zayn'a i poszłam do kolejnej klasy.
Lekcje ciągnęły się niemiłosiernie.
W końcu się skończyły, a ja wyszłam ze szkoły. Mulat zaproponował, ze mnie odwiezie.
- Odwieź byle nie do domu. Chce tam wrócić tylko pod wieczór.
- Jedziemy do mnie i chłopaków?
Zaproponował, a ja skinęłam głową.
__________________________________________
Oki next po 4 komach  ♥

poniedziałek, 25 sierpnia 2014

Rozdział 14

Położyłam się na łóżko i wyciągnęłam przybory do rysowania. Postanowiłam jednak, że wyjdę do parku i tam coś narysuję. Powsadzałam potrzebne rzeczy do torby i wyszłam z pokoju. Napotkałam Louis'a.
- Gdzie się wybierasz?
- Do parku.
odpowiedziałam ubierając trampki.
- Idę coś naszkicować. Zaniedbałam to trochę. Potem wrócę napakuję się na jutro i tyle.
Uśmiechnęłam się i wstałam.
- Ty się wybierasz?
Spytałam patrząc na niego.
- Nie. Jak będziesz szkicować. Nie będę przeszkadzał.
- Ale wielkie przeszkadzanie. Idziesz czy nie?
Zaśmiał się i skinął głową.
Poczekałam na niego kilka minut i razem wyszliśmy z domu. Do parku szliśmy około 10 minut, wybrałam ławkę, z której był najlepszy widok, usiadłam i wyciągnęłam rzeczy. Sprawdzałam jak wszystko umieścić by się zmieściło i w końcu zaczęłam szkicować. Czułam na sobie wzrok Lou.
- Od ilu lat rysujesz?
Zapytał patrząc na rozpoczęty rysunek.
- Zaczęłam jak miałam 10 lat. Więc będzie z 7.
Odpowiedziałam nie odrywając wzroku od rysunku. On się uśmiechnął i dalej mi przyglądał. Po 45 minutach mój szkic był gotowy.
- Wow czadowy. Ale mój portret był lepszy.
Zaśmiał się, a ja razem z nim.
- No nie wiem nie wiem.
Uśmiechnęłam się i schowałam rzeczy do torby.
- O której kończysz jutro szkołę?
- Chyba o 15 albo 16. Zobaczę jeszcze na planie a czemu?
- Przyjadę po ciebie.
- Nie trzeba na prawdę. Tylko stracisz paliwo i czas a ja mogę się przejść.
- Gadasz. I tak nie mam co robić.
- To sie wybierz do centrum. Lubisz zakupy tak?
- Tak bardzo, ale z kimś bo samemu jakoś tak nudno.
- Okey. Pójdziemy może w ten weekend?
- Spoko.
Uśmiechnął się, ja odwzajemniłam uśmiech i oparłam się o ławkę. Przyglądałam się dzieciom, które bawiły się w piaskownicy i na placu zabaw. Przypomniało mi się jak ja byłam taka mała, a potem ze wspomnień wyrwał mnie telefon. Mama Sue?
- Halo? Tak tak to ja. No oczywiście. Dziś mogę się gdzieś przejść z Colinn'em ale jutro już idę do szkoły. Aha no to dobrze. Będę za 10-15 minut. Do zobaczenia.
Rozłączyłam się i schowałam telefon.
- mama Sue prosiła mnie abym zajęła się Colinn'em. Mógłbyś mnie do nich zawieźć?
- A czemu Sue nie może?
- Ona mieszka teraz w akademiku. 30 km od domu więc nie będzie specjalnie przyjeżdżać.
- Okey. Chodź zawiozę cię.
Uśmiechnął się i wstał, a ja zaraz za nim. Ruszyliśmy do domu, odłożyłam rzeczy i pobrałam słuchawki, książki i inne żeby mieć co robić jakby młody zasnął. Wyszłam z domu i wsiadłam do auta bruneta, który już tam na mnie czekał. Wiedział gdzie jest dom przyjaciółki więc ruszyliśmy tam. Zapięłam pasy i cicho siedziałam. Dojechaliśmy po kilku minutach
- Dziękuję. Idziesz ze mną?
- Jeżeli mogę.
uśmiechnął się i zgasił auto. Wyszliśmy i zadzwoniliśmy na dzwonek przy bramie. Kiedy mama Sue mnie zobaczyła od razu otworzyła furtkę, a Colinn wybiegł na dwór, mocno go przytuliłam i weszłam do środka.
- Dzień dobry. O której pani dziś wróci?
- Skarbie późno w nocy. Zapłacę ci ile będziesz chciała.
- Nie ma problemu ale wzięłam sobie towarzysza.
- Dobrze nie będziecie się nudzić jak Colinn zaśnie. Wszystko jest w kuchni i u niego w pokoju przygotowane. Gdybyś czegoś potrzebowała to zadzwoń do Sue ona też się tu zna.
- Spokojnie bywałam tu bardzo często niech pani idzie bo się pani spóźni.
- Dobrze. Do zobaczenia Tamaro i...
- louis.
- I Louis.
Wyszła a ja zamknęłam drzwi na zamek.
- To co? Oglądamy bajki czy czytamy?
- Oglądamy!!!
Krzyknął chłopczyk a ja sie zaśmiałam i włączyłam mu telewizor.
Młody oglądał a ja poszłam zrobić kolację. Louis poszedł za mną i się do mnie przytulił.
- Tu bynajmniej nie musimy się ukrywać.
Powiedział obracając mnie w swoją stronę.
- Oj gadasz. Jak mały zobaczy to też będzie nieźle.
Uśmiechnęłam się, a on odwzajemnił uśmiech, ale zaraz po tym mnie pocałował. Oczywiście odwzajemniłam pocałunek, ale po chwili się oderwałam i powiedziałam.
- Miałeś mi pomóc a nie mi przerywać.
Zaśmiałam się i wróciłam do robienia kolacji. Kiedy weszłam do salonu i usiadłam obok Colinna, Louis zrobił to samo i mnie przytulił a młody się odwrócił w naszą stronę i zapytał.
- Jesteście parą?
______________________________________________________
Nu. Kolejny po 2 komach ^^

środa, 6 sierpnia 2014

Przepraszam..

Okey. Kochani ja się z wami żegnam. Już jutro wyjazd na rekolekcje! rozdział dodam jak odwiesze bloga, a tymczasowo do 23 sierpnia blog jest automatycznie zawieszony.
Przepraszam was bardzo, ale po prostu nie mam kiedy ich wszystkich prowadzić. Do tego czasu możecie nabijac wyświetleń, komentować, czytać, przeglądac i dawać swoje propozycje. Wracam niedługo pa :*

wtorek, 5 sierpnia 2014

Rozdział 13

Dotarłam do domu, Louis już tam był.
- Dzień dobry wszystkim!
Krzyknęłam. pani Alicia robiła obiad, bo pięknie pachniało od samego wejścia, a ojciec Louis'a sama nie wiem gdzie był. Ale pewnie w ogrodzie.
- Witaj Tamaro! Głodna?
- I to jak.
Powiedziałam wchodząc do kuchni.
- Ale pięknie pachnie.  Co to?
- muschroom soup a do tego croutons
- Mmm uwielbiam zupę grzybową, ale z grzankami jej jeszcze nigdy nie jadłam. 
 - Będziesz mieć okazję. Mogłabyś nakryć do stołu?
- Tak oczywiście. 
Wyciągnęłam potrzebne naczynia i poustawiałam w jadalni na stole. Wyszedł Louis, więc przechodząc obok niego powiedziałam.
- Widziałam dzisiaj Zayn'a.
Ale na niego nie patrzyłam, bo pomagałam przelać zupę do odpowiedniego naczynia.
- O a gdzie?
- nie uwierzysz pod moją szkołą.
- Co ten debil tam robił? Czekał na ciebie?
- Nie. Coś ty. Okazuję się, że od niedawna tam uczy. 
- Serio?
- Tak. Jest moim nauczycielem od plastyki. Wszystkie dziewczyny z klasy na niego lecą.
- Wszystkie?
- No dosłownie. Chwaliły mi się jaki to on przystojny nie jest. Ale zatkało je jak powiedziałam, że go znam.
- Na prawdę podoba się wszystkim dziewczyną?
- No przecież ci mówię. Nawet te ze starszych klas są zazdrosne. Bo nie mają już plastyki. 
- Spoko.
Powiedział i poszedł do swojego pokoju. Zdziwiłam się, ale potem się zaśmiałam w myślach. Powiedziałam, że dosłownie wszystkie dziewczyny z mojej klasy, no a przecież ja też do niej należę. Zapomniałam powiedzieć, ze ja nie, ale to chyba logiczne. 
Poustawiałyśmy wszystko na stole. pani Alicia poszła po męża, a moim zadaniem było przyprowadzenie Louis'a. Zapukałam do jego pokoju.
- Proszę.
- Idziesz na obiad?
- Tak zaraz przyjdę.
Weszłam do jego pokoju i zamknęłam drzwi opierając się o nie plecami. 
- Louis jesteś o coś zły?
- Nie. 
- No przecież widzę. Powiedziałam, ze dosłownie wszystkie, ale myślałam, że będziesz wiedział, że nie o mnie chodzi. Ja go tylko lubię. Jest przecież twoim przyjacielem.
- No i co z tego że jest? Powiedziałaś, że dosłownie wszystkie.
- Jeju no. Nie gadaj, że jesteś zazdrosny... Przecież ja z nim dwa razy w życiu gadałam. Nigdy nie kochałeś się w swojej nauczycielce? Ja w nauczycielach tak, ale potem mi przeszło. A Zayn? On mi się nie podoba i na niego nie lecę. 
- To po co się  chwaliłaś dziewczynom, że go znasz?
- Bo jedna zapomniała jego nazwiska jak mi mówiła no i spytałam czy Malik, odpowiedziała że tak i skąd wiem to jej powiedziałam. A to coś strasznego, że znam mojego nauczyciela osobiście?
- Nie. 
- No to idziesz na ten obiad bo ostygnie?
Zapytałam otwierając drzwi. Wstał i ruszył za mną. Usiedliśmy przy stole i zaczęliśmy jeść.Po zjedzeniu ja pomogłam posprzątać. Pomyłam naczynia i je pochowałam. potem poszłam do siebie.
_________________________________________________________
 Okey. Teraz wyzwanie. Kolejny rozdział po 650 wejściach. Przepraszam, ale chyba dacie radę. Powodzenia :*

Rozdział 12

Uśmiechnęłam się i pocałowałam go namiętnie.
- Nie gniewasz się na mnie za to?
- Nie.
Pocałowałam go w policzek i lekko go odepchnęłam ze zwycięskim uśmiechem. ruszyłam do drzwi garderoby. Otworzyłam je i wyszłam. Louis chciał mnie złapać, ale mu uciekłam, dlatego też zaczęliśmy się gonić. Sue wyszła z sypialni i powiedziała zaspana.
- Jak dzieci...
Przeszła przez nas biegających i poszła do kuchni. Louis się zapatrzył żeby jej nie przewrócić dlatego też wskoczyłam na niego od tyłu i dałam mu buziaka w policzek.
- Nie złapałeś mnie.
Szepnęłam mu do ucha i zeszłam. Razem poszliśmy do kuchni za moją przyjaciółką.
- A gdzie Harry?
- Ubiera... się.
Chyba się wygadała.
- uuu to co się działo, że on się musi ubierać.
Powiedziałam ze śmiechem, a Sue zmierzyła mnie wzrokiem.
- Dobra dobra już jestem cicho. Co robimy na śniadanie?
- Ty mi pomożesz, a Louis może iść do salonu popatrzeć na telewizor.
Powiedziała przyjaciółka, a chłopak dodał.
- Rozumiem chcecie się mnie pozbyć. Już idę.
Puścił mi oczko i wyszedł.
- Dobra a teraz ci powiem, ze tak.. Harry w łóżku jest świetny.
- Haha on ma o tobie pewnie takie samo zdanie.
- Tu nie chodziło o zabawę.. Chyba się..
- Zakochałaś. Wiem ja w Lou też.. A on mnie powiedział to samo.
- No co ty? I teraz jesteście parą?
- nie... Na razie nie. A ty z Styles'em?
- Nie zapytał, ale czuję, że zrobi to przy najbliższej okazji.
- Będziemy obie szczęśliwe.
Przytuliłam ją i zaczęłam robić kanapki. Po 15 minutach śniadanie stało na stole. Louis siedział, a Harry oglądał jeszcze końcówkę programu. Ja po zjedzeniu poszłam ubrać buty, pożegnałam się z przyjaciółką.
- Sorki, ale musze iść do centrum i te książki... Jutro pierwszy dzień w szkole.. Pa.
Dałam jej buziaka w policzek, chłopakom machnęłam ręką i wybiegłam z domu Sue. Po kilku minutach szybszego marszu dotarłam do domu. Przebrałam się w moje ciuchy, a te od przyjaciółki wrzuciłam do prania. Zabrałam portfel, słuchawki, dokumenty i telefon do torby, a następnie wyszłam z domu. Musiałam w centrum pozałatwiać sprawy, a potem iść do szkoły jak dyrektorka kazała. Więc po 3 godzinach załatwiania mogłam ruszyć do szkoły.
Kiedy dotarłam akurat zaczęła się przerwa, więc wszyscy moi znajomi z klasy mnie witali. Przeprosiłam ich i poszłam do gabinetu dyrektorki.
- Dzień Dobry pani Ness.
- Witaj Tamaro. Jak się czujesz?
Spytała wskazując ręką siedzenie i zamykajac drzwi.
- Dziękuję jest już lepiej.
- Mam nadzieję, że już się zaklimatyzowałaś w otoczeniu i teraz wrócisz do nas taka jak kiedyś pełna energii.
- Też mam taką nadzieję. Co do rodziny zastępczej jest na prawdę bardzo sympatycznie. Rodzice traktują mnie jak swoją córkę, a ich syn potrafi mnie rozbawić.
- Dobrze. Podczas twojej nieobecności troszeczkę się zmieniło. Tutaj masz nowy plan.
Powiedziała podając zapisaną kartkę.
- No i macie nowego nauczyciela od Plastyki. Poznasz go jutro, a teraz jestes już wolna.
- Dziękuję. W końcu tu wrócę.
Uśmiechnęłam się do dyrektorki, podałam jej rękę i wyszłam z gabinetu. Chwilę pogadałam ze znajomymi.
- A jak ten nowy nauczyciel?
- Jakiś Zayn.. M...
Powiedziała moja koleżanka, a ja się w myślach zaśmiałam i spytałam.
- Malik?
- O dokładnie. Skąd wiesz?
- Znam go.. Dobrze uczy?
- Tak. A do tego jest nieziemsko przystojny i do tego nie dużo starszy od nas.
- Wiem. Znam go osobiście. I do tego jest bardzo sympatyczny.
- No nie na zajęciach.
- Jest aż tak źle?
- Nie. Po prostu wszystko musi być perfekcyjne, ale co to dla nas jak uczymy się tutaj już 3 rok.
- Dokładnie. Dobra ja spadam. Do jutra. Mamy na 8 ta?
- tak niestety. trzymaj się.
- pa.
Pomachałam im wszystkim rękę i wyszłam ze szkoły chowając plan do torby. Zobaczyłam podjeżdżające auto Zayn'a. Podeszłam do niego.
- Cześć Zayn. Słyszałam, ze od niedawna tutaj uczysz.
- No cześć.
Dał mi buziaka w policzek.
- No, a skąd wiesz?
- Chodziłam do tej szkoły i od jutra znowu wracam.
- No co ty? Serio?
- Tak. Wszystkie moje koleżanki na ciebie lecą.
- Uu dzięki za info. Ale mam swoją jedyną.
- Wiem wiem. Powodzenia w szkole. Jutro też mnie będziesz uczyć. Spadam pa.
Przytuliłam go i poszłam dalej. Ale dziwny zbieg okoliczności...
_____________________________________
No i jak? Może jakieś komentarze? ^^ mam nadzieję że się podoba. Next po 530.

poniedziałek, 4 sierpnia 2014

Rozdział 11

Zaśmiał się i odebrał telefon.
- Halo? Cześć Harry. My z Tamarą jedziemy do Sue. Masz tam być jak dojdziemy... No dobra spoko. To widzimy się za jakieś 15 minut. Narka.
Rozłączył się i schował telefon.
- i co? Jedzie już?
- Tak. Będzie za chwile u Sue.
- to dobrze.
Uśmiechnęłam się i ruszyłam dalej. Razem szybszym krokiem dotarliśmy do domu Sue po kilku minutach. Harry też zdążył tam przyjechać. Razem wsiedliśmy do mojego samochodu, którego używa Sue i pojechaliśmy pod budynek basenu. Tam każdy dostał kluczyk, pochował swoje rzeczy i poszliśmy wszyscy razem się opłukać. Potem wskoczyliśmy do wody. Każdy pływał i świetnie się bawiliśmy. Po 2 godzinach wysuszyliśmy się i weszliśmy do kawiarni na górze. Kupiliśmy jedzenie i każdy jadł swoje danie. Na prawdę było wesoło.Po 19 wracaliśmy do domu Sue. Tam się jeszcze napiliśmy i zeszło do 23. A potem w czwórkę stwierdziliśmy że nie warto wracać do domu i poszliśmy się położyć. Sue i Harry poszli do jej sypialni, a ja do pokoju gościnnego. Louis poszedł za mną i położył się obok na kanapie. Długo nie umiałam zasnąć, nie przez to, że chrapał, ale przez to, że nie wiedziałam co czuję. Na prawdę jest super chłopakiem. na początku wydawał się okropny, ale jak go lepiej poznałam... jest super, ale 7 lat to jednak trochę różnica. Jednak sama przed sobą musiałam się przyznać, że jednak jestem zakochana... Co jednak czuję Lou? Jest to coś głębszego? Jednak ze zmęczenia zasnęłam.
Rano obudziłam się po 10. Louis już nie spał, przyglądał mi się. Dźwignęłam głowę i spojrzałam na niego zaspanymi oczyma.
- Czemu tak patrzysz?
- A nie mogę?
- Możesz.
Położyłam się z powrotem. Objął mnie ręką, a ja obróciłam głowę w jego stronę, to był błąd, ponieważ był tak blisko, że nasze usta się zetknęły, a on pogłębił pocałunek . uśmiechnęłam się i chcąc nie chcąc go odwzajemniłam. Niestety to moja wada, że nie potrafię mu się oprzeć.Po chwili się oderwałam. Wyszłam z łóżka i bez słowa poszłam do łazienki na dole. Poprawiłam swoją fryzurę. Potem wyszłam, a Louis czekał przed łazienką, popatrzyłam na niego i chciałam go ominąć, ale on złapał mnie za rękę.
- Co się stało? Zrobiłem coś nie tak?
- Nie. Wszystko jest okey. Po prostu... nieważne. Pójdę do sypialni Sue może znajdę jakieś ubrania.
- Nie rozumiem cię wiesz.. Co ja zrobiłem, że tak się odzywasz?
- No nic Louis. Pójdę się przebrać.
- Nie możesz mi tego wytłumaczyć?
- Bo ja sama nie wiem o co chodzi wiesz? Lubię cię, ale...
- Lubisz. lubisz...
- no właśnie o to chodzi, że nie wiem... Bo ja myślałam...
- Nie musisz się tłumaczyć. Możesz iść się przebrać...
Spojrzałam na niego smutna.
- Louis nie chciałam cię urazić... Chodziło o to, że chyba się w tobie...
Patrzyłam na niego, a on na mnie.
- zakochałam się w tobie...
Uśmiechnął się słodko, a ja patrzyłam na niego zdziwiona.
- Przepraszam..
Pobiegłam na górę i zapukałam do sypialni Sue. Usłyszałam chichoty, a potem głos przyjaciółki.
- Przepraszam. Sue masz jakieś ciuchy? Przebrałabym się.
- Jasne. Garderoba jest w tych drzwiach po lewo.
- Okey dziękuję. śpijcie dalej pa.
Zamknęłam drzwi i poszłam do jej garderoby. Zawsze lubiłam tam wchodzić. Ona ma tyle ciuchów. Wybrałam t-shirt i szorty. Wciągnęłam je na siebie. Wyszłam z garderoby, ale pod drzwiami stał znowu Louis. cofnęłam się do tyłu czyli z powrotem do garderoby on zamknął za nami drzwi i zgasił tam światło. Pocałował mnie,a  po oderwaniu powiedział ochrypłym, seksownym głosem.
- Przeprosiłaś, a wiesz za co?
- Za to jak cie traktowałam?
Spytałam oddając każdy jego pocałunek.
- Zakochałem się w tobie. Do szaleństwa.
Powiedział przypierając mnie do ściany.
____________________________________________________________
następny po 530 wejściach <3

niedziela, 3 sierpnia 2014

Rozdział 10

Wyszłam z łazienki po 40 minutach, włosy związałam w nieogarnięty kok i ubrałam się w piżamę. Do łóżka weszłam od razu, ale z telefonem. Napisałam do Sue i podziękowałam za dzisiejszy dzień i odłożyłam telefon. Kiedy zasypiałam ktoś zapukał do moich drzwi. Dźwignęłam głowę i zezwoliłam na wejście. Zobaczyłam twarz Louis'a.
- Śpisz?
Zapytał szeptem.
- Jeszcze nie. Stało się coś?
Zapytałam obracając się w jego stronę.
- Nie.
Zamknął za sobą drzwi i ruszył w stronę mojego łóżka.
- Ale nie umiałem zasnąć.
Powiedział kładąc się obok mnie.
- ehh okey. Dobranoc.
Położyłam się na jednym boku, plecami do niego, a potem poczułam, że mnie przytula i do siebie przyciąga. Uśmiechnęłam się sama do siebie i ułożyłam wygodnie. Zasnęłam po kilku chwilach.
Rano obudziłam się wtulona w niego o dziwo twarzą. Patrzyłam na niego chwilę, a potem go pocałowałam. Odwzajemnił mój pocałunek co znaczyło, że już się obudził. Oderwałam się i na niego spojrzałam. Miał zamknięte oczy.
- Dzień dobry. Jak się spało?
Spytałam dając mu buziaka w policzek i wychodząc spod kołdry.
Zaczął się rozciągać i ziewać, a ja się zaśmiałam.
- Bardzo dobrze.
- No ja mam nadzieję. Idziesz dzisiaj na basen? Wybieram się z Sue i Harry'm.
- Harry'm?
- Tak. Wczoraj poszedł ją odprowadzić, więc... kto wie co tam się działo.
Zaśmiałam się.
- To jak? idziesz?
- Jasne mogę iść.
Uśmiechnęłam się i wyciągnęłam z szuflady strój kąpielowy i poszłam do łazienki go ubrać. Wyszłam, a Louis patrzył na mnie z otwartą buzią.
- I jak? Może być?
Uśmiechnęłam się wyciągając z szafy ubrania .
- No pewnie. Wyglądasz... ślicznie.
- Dziękuję.
Wciągnęłam na siebie ubrania i wyszłam do kuchni zostawiając zdezorientowanego chłopaka w pokoju.
Weszłam do kuchni i nalałam sobie soku i zrobiłam kanapek. Potem zobaczyłam, że wchodził do kuchni 7 lat starszy chłopak.
- przebrałeś się już? Ja za chwilę wychodzę.
- Dwa razy nie musisz powtarzać. Zaraz pójdę.
- Yhm.. O ile zdążysz.
- zdążę zdążę.
- Okey.
Zjadłam kanapki i wstałam od stołu. Chłopak nadal jadł, więc ruszyłam do drzwi wyjściowych. Szybko wepchnął ostatnie kawałki i pobiegł się przebrać. Ubrałam buty, a on był przy drzwiach. Też szybko założył buty i razem wyszliśmy. Wyciągnęłam telefon ze spodenek i zadzwoniłam do Sue.
- Wyszliśmy z domu. Będziemy u ciebie za jakieś 20 minut.
- Okey. Ja się przygotowuję, a Styles ma tutaj być za jakieś 10 minut.
- Dobra. To do zobaczenia.
Rozłączyłam się i schowałam telefon. Louis złapał mnie za rękę i na mnie patrzył. Chciałam zapytać czemu się tak przygląda, ale w tej chwili zadzwonił jego telefon. 
_______________________
next po 450 <3
Hej kochani. Przepraszam, ze nie pisałam... Byłam na wakacjach ale teraz biorę się za pisanie. Już za chwilę next <3