- Auto zatrzymaj jak na razie. Mnie się nie przyda.
przytuliłam ją bardzo mocno i poszłam w głąb budynku. Poszukałam odpowiedniego pokoju i lekko zapukałam. Miałam szczęście, że nie było tłumu. Weszłam i zaczęłam rozmawiać z miłą, starszą kobietą.
________________________dwa tygodnie później___________________________
Miałam już przeprowadzkę do domu innego. Jakaś kobieta ma przyjść i posprawdzać, ale ja już byłam ulokowana, miałam swój pokój . Często odwiedzała mnie Sue i pocieszała, ale to nic nie dawało. Najczęściej siedziałam sama w pokoju i rysowałam. Jedyne co mnie tutaj denerwowało to syn moich zastępczych rodziców- Louis. Wchodził do mojego pokoju bez pukania, przedrzeźniał mnie. Eh miałam już go po prostu dosyć, a jestem tu kilka dni.
Dzisiaj także siedziałam w pokoju i rysowałam kiedy do pokoju wszedł znowu Louis. Odłożyłam kartkę z podkładką i spojrzałam na niego.
- Nie potrafisz pukać? Aż takie to trudne?!
- Sorry. Nie nauczyłem się jeszcze.
Zaśmiał się ironicznie. Tylko przewróciłam oczyma.
- Co chcesz?
- Wołają na obiad.
- Nie jestem głodna.
- U nas wszyscy jedzą razem.
- Ja nie jestem z waszej rodziny, więc nie muszę.
- Masz ze sobą problem czy co? Chodź bo będziesz słaba.
Po ostatnich słowach wyszedł z pokoju, a ja upewniając się czy rysunek leży na biurku poszłam do jadalni.
- Dzień dobry.
powiedziałam siadając na swoje miejsce.
- Smacznego.
dodałam po chwili i wolno zaczęłam jeść. Po kilkunastu minutach podziękowałam i odniosłam talerz do zlewu. Zaczęłam go myć, a pani Alicia kazała mi to zostawić i stwierdziła, że ona to posprząta. Podziękowałam jeszcze raz i wróciłam do siebie. Wchodząc do pokoju zobaczyłam, że mój rysunek leży na łóżku, a był na biurku. Tu nie idzie mieć prywatności. Ehh wzięłam go, usiadłam na łóżku i dokończyłam rysunek . Potem załączyłam komputer. Usłyszałam, że ktoś wchodzi do pokoju, odwróciłam się i zobaczyłam ZNOWU ciemnowłosego chłopaka.
- Czy ty nie możesz pukać? To nie twój pokój i nikt cię w nim nie chce!
- nikt cie w nim nie chce nikt cie w nim nie chce. Przestań. W końcu mieszkamy razem.
- Musisz mnie przedrzeźniać?
- musisz mnie przedrzeźniać...
- Boże wyjdź!
- nie jestem Bogiem spokojnie.
- Jeju.. Jesteś tak głupi, że mam cię dość. Możesz stąd wyjść?!
- Przepraszam tak serio to przyszedłem cię przeprosić i się pogodzić.
- Trochę chyba za późno co?
- No ej. Nigdy nie ma za późno. Wiesz... Lepiej późno niż wcale.
- Tak, ale ty robisz wszystko żeby mnie zdenerwować.
- Taki się już urodziłem.
- Weź. Zacznijmy od tego, że od kilku dni ja mam tutaj pokój. Więc wyjdź i zapukaj. A jak ci pozwolę to wtedy wejdź.
- Typowa kobieta.
uśmiechnął się flirciarsko i wyszedł. Wtedy też lekko zapukał a ja się zaśmiałam. No w końcu.
- Proszę.
Otworzył drzwi i wszedł.
- Takie to było trudne?
Zaśmiałam się patrząc na uśmiechniętego chłopaka.
- niby nie.
- Niby? Będę cię tak długo męczyć aż się sam nauczysz
- Spoko. Chętnie będę przychodził tu tak często.
- Nie wyobrażaj sobie. Aż tak często cię tutaj nie wpuszczę.
- ooo jaka szkoda. To wtedy wejdę sam.
- O nie. W takim razie lepiej pukaj.
- Okey. Idziesz dzisiaj może na miasto?
- W sumie dawno nie byłam, więc... czemu nie.
Wyłączyłam komputer.
- Ale muszę się przebrać, więc gdybyś był tak miły to wyjdź.
- okey. chociaż chętnie bym tu został.
- Błagam cię. Idź.
- okey okey.
Wyszedł z mojego pokoju, a ja zaczęłam się przebierać.
_______________________________
no więc koniecz rozdziału. Następny po 100 wejściach ^^
- Czy ty nie możesz pukać? To nie twój pokój i nikt cię w nim nie chce!
- nikt cie w nim nie chce nikt cie w nim nie chce. Przestań. W końcu mieszkamy razem.
- Musisz mnie przedrzeźniać?
- musisz mnie przedrzeźniać...
- Boże wyjdź!
- nie jestem Bogiem spokojnie.
- Jeju.. Jesteś tak głupi, że mam cię dość. Możesz stąd wyjść?!
- Przepraszam tak serio to przyszedłem cię przeprosić i się pogodzić.
- Trochę chyba za późno co?
- No ej. Nigdy nie ma za późno. Wiesz... Lepiej późno niż wcale.
- Tak, ale ty robisz wszystko żeby mnie zdenerwować.
- Taki się już urodziłem.
- Weź. Zacznijmy od tego, że od kilku dni ja mam tutaj pokój. Więc wyjdź i zapukaj. A jak ci pozwolę to wtedy wejdź.
- Typowa kobieta.
uśmiechnął się flirciarsko i wyszedł. Wtedy też lekko zapukał a ja się zaśmiałam. No w końcu.
- Proszę.
Otworzył drzwi i wszedł.
- Takie to było trudne?
Zaśmiałam się patrząc na uśmiechniętego chłopaka.
- niby nie.
- Niby? Będę cię tak długo męczyć aż się sam nauczysz
- Spoko. Chętnie będę przychodził tu tak często.
- Nie wyobrażaj sobie. Aż tak często cię tutaj nie wpuszczę.
- ooo jaka szkoda. To wtedy wejdę sam.
- O nie. W takim razie lepiej pukaj.
- Okey. Idziesz dzisiaj może na miasto?
- W sumie dawno nie byłam, więc... czemu nie.
Wyłączyłam komputer.
- Ale muszę się przebrać, więc gdybyś był tak miły to wyjdź.
- okey. chociaż chętnie bym tu został.
- Błagam cię. Idź.
- okey okey.
Wyszedł z mojego pokoju, a ja zaczęłam się przebierać.
_______________________________
no więc koniecz rozdziału. Następny po 100 wejściach ^^
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz